Błogosławiona Nemezja Valle

(1847-1916)
Młode małżeństwo Valle zajmujące się handlem we Włoszech boleśnie przeżyło śmierć dwojga dzieci, które zmarły wkrótce po urodzeniu. Z tym większą radością rodzice przyjęli córkę Julię urodzoną 26 czerwca 1847 r. Potem przyszedł jeszcze na świat syn Wincenty. Szczęście dzieci nie trwało długo, bo po czterech latach zmarła matka. Ojciec zajęty pracą zawodową powierzył dzieci opiece dziadka i ciotki. Opiekunowie zapewniali im dobrobyt, ale brakowało rodzinnego ciepła. W 1853 r. dzieci zamieszkały u krewnych matki.
Czuły się szczęśliwe. Naukę katechizmu i przygotowanie do sakramentów zapewniał im ksiądz, przyjaciel rodziny. Później Julię posłano do kolegium prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia założone przez Joannę Antydę Thouret. Dla pogłębienia znajomości języka francuskiego wyjeżdżała m.in. do Paryża. Zdobywała gruntowne wykształcenie, ale czuła się osamotniona. To coraz bardziej otwierało jej serce na bycie z Chrystusem.
W 1863 r. wróciła do domu rodzinnego, ale nie doświadczyła prawdziwego szczęścia. Ojciec zawarł nowe małżeństwo i życie rodzinne nie układało się dobrze. Wincenty, brat Julii, opuścił dom i odtąd nic o nim nie wiedziano. Ona sama żyła wspomnieniami z kolegium. Po roku, te same siostry otworzyły szkołę i pracownię krawiecką dla dziewcząt. Julia spotkała w niej swoje dawne nauczycielki. Została przyjęta bardzo serdecznie. Czuła się jak w rodzinie. Postanowiła wstąpić do zgromadzenia. Ojciec wyraził zgodę i 8 września 1866 r. sam odwiózł ją do Vercelli do nowicjatu. Po roku otrzymała strój zakonny i nowe imię – Nemezji, świętej która w pierwszych wiekach chrześcijaństwa oddała życie za wiarę. Postanowiła, przez całe życie potwierdzać swoją miłość ku Chrystusowi, niezależnie od tego, ile będzie ją to kosztować.

W 1868 r. skierowano ją do pracy w Instytucie Świętego Wincentego w Tortona. Siostry prowadziły tu sierociniec i szkołę podstawową dla dzieci z ubogich rodzin, trzyletnie kursy oraz szkołę średnią dla dziewcząt z dobrze sytuowanych rodzin. Nemezji powierzono nauczanie w szkole podstawowej. Pierwsze lata były bardzo trudne. Miała kłopoty z utrzymaniem dyscypliny. Jednak otwarte serce pozwoliło jej znaleźć właściwy sposób postępowania. Własne doświadczenia nieszczęśliwego dzieciństwa pozwalało jej znaleźć drogę do serc osieroconych dzieci.
W 1863 r. wróciła do domu rodzinnego, ale nie doświadczyła prawdziwego szczęścia. Ojciec zawarł nowe małżeństwo i życie rodzinne nie układało się dobrze. Wincenty, brat Julii, opuścił dom i odtąd nic o nim nie wiedziano. Ona sama żyła wspomnieniami z kolegium. Po roku, te same siostry otworzyły szkołę i pracownię krawiecką dla dziewcząt. Julia spotkała w niej swoje dawne nauczycielki. Została przyjęta bardzo serdecznie. Czuła się jak w rodzinie. Postanowiła wstąpić do zgromadzenia. Ojciec wyraził zgodę i 8 września 1866 r. sam odwiózł ją do Vercelli do nowicjatu. Po roku otrzymała strój zakonny i nowe imię – Nemezji, świętej która w pierwszych wiekach chrześcijaństwa oddała życie za wiarę. Postanowiła, przez całe życie potwierdzać swoją miłość ku Chrystusowi, niezależnie od tego, ile będzie ją to kosztować.

W 1868 r. skierowano ją do pracy w Instytucie Świętego Wincentego w Tortona. Siostry prowadziły tu sierociniec i szkołę podstawową dla dzieci z ubogich rodzin, trzyletnie kursy oraz szkołę średnią dla dziewcząt z dobrze sytuowanych rodzin. Nemezji powierzono nauczanie w szkole podstawowej. Pierwsze lata były bardzo trudne. Miała kłopoty z utrzymaniem dyscypliny. Jednak otwarte serce pozwoliło jej znaleźć właściwy sposób postępowania. Własne doświadczenia nieszczęśliwego dzieciństwa pozwalało jej znaleźć drogę do serc osieroconych dzieci.
Po trzydziestu pięciu latach pracy w Tortona, Bóg zażądał od niej wielkiej ofiary. O świcie 10 maja 1903 r. opuściła instytut i przeniosła się do niewielkiej miejscowości koło Turynu, gdzie powstał nowy dom prowincjalny zgromadzenia i nowicjat.
Wszystko trzeba było organizować od podstaw. Siostra Nemezja była mistrzynią nowicjatu. Dbała o porządek w domu, pracowała w ogrodzie i w kuchni. Zawsze była blisko powierzonych jej pieczy kandydatek rozpoczynających życie w zgromadzeniu. Miała je przygotować do życia umartwionego i ofiarnego. W ciągu trzynastu lat pracy w Borgaro przygotowała do życia w zgromadzeniu około pięćdziesięciu nowicjuszek.
Od początku 1916 r. zaczęły dawać o sobie znać wszystkie ponoszone trudy. Pojawiły się choroby. W cierpieniu zachowała spokój. Powtarzała: Już teraz jestem nikim. Oddane miłości życie zakończyła 18 grudnia 1916 r.
Papież Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną 25 kwietnia 2004 r. Jej liturgiczne wspomnienie wyznaczono na 26 czerwca.