You are currently viewing Wspomnienie o ks. Jerzym Górnym CM i relacja z pogrzebu

Wspomnienie o ks. Jerzym Górnym CM i relacja z pogrzebu

Ks. Jerzy Górny urodził się 18 lipca 1963 r. w Bydgoszczy. W wieku 19 lat wstąpił do seminarium Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo. Tam ukończył studia, w 1987 r. złożył śluby święte i w 1988 r. przyjął święcenia kapłańskie.

Pełnił różne funkcje duszpasterskie, w tym katechety i ekonoma, a także ojca duchownego w Seminarium Internum i Wyższym Seminarium Duchownym.

Od 2000 r. przeniósł się do Krzeszowic i tu pozostał już do końca życia, choć często wyjeżdżał na misje, rekolekcje i organizował pielgrzymki. Był pierwszym Dyrektorem Domu Rekolekcyjno-Wypoczynkowego „Vincentinum” w Krzeszowicach oraz superiorem wspólnoty misjonarskiej.

Ks. Jerzy bardzo gorliwie angażował się w rozwój organizacji wincentyńskich w Polsce, w tym Wincentyńskiej Młodzieży Maryjnej, Stowarzyszenia Cudownego Medalika (Apostolatu Maryjnego) i Stowarzyszenia Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo. To on współtworzył w Polsce Rodzinę Wincentyńską. Jako jej Moderator Krajowy przez ponad 20 lat dbał o rozwój jej struktur oraz opiekę duszpasterską nad co najmniej ośmioma gałęziami RW w Polsce. Organizował pielgrzymki do Częstochowy i rekolekcje. Wspierał także powstanie polskiego wydania dzieł św. Wincentego a Paulo.

Zmarł nagle 31 grudnia 2024 r.

Pogrzeb księdza Jerzego zgromadził setki wiernych w Krzeszowicach 7 stycznia oraz w Krakowie 8 stycznia. Mszy świętej o godzinie 12 przewodniczył bp Robert Chrząszcz.

W czasie Eucharystii Ksiądz Wizytator Paweł Holc CM przypomniał życiorys ks. Jerzego. Mówił, że był bardzo gorliwym i pracowitym misjonarzem:
Zawsze podziwiałem jego podejście do dzieci i młodzieży. Był przez wszystkich bardzo lubiany i ceniony, często otoczony wianuszkiem krucjatek Maryjnych, dzieci pierwszokomunijnych i ich rodziców. […] Szczególnie zapamiętamy wincentyński rys jego działalności – tak bliski wincentyńskiemu charyzmatowi: troska o ubogich, promowanie działań na rzecz najbardziej potrzebujących.

Kazanie wygłosił przyjaciel Zmarłego, ks. Jacek Wachowiak CM. Podkreślał, że najważniejsze w życiu ks. Jerzego było to, że po prostu kochał Boga:
Może właśnie chce nam to powiedzieć, abyśmy kochali Boga. Na czym polegała jego miłość Boga? Najpierw na takiej prostej, dziecięcej, pełnej ufności modlitwie. Przed Bogiem na modlitwie był jak dziecko. […] Kiedy czasami mówiłem mu o pewnych trudnościach duchowych, on mówił: “wiesz co, ja zawsze rano i wieczorem klękam na kolana, ręce do nieba i ‘Aniele, Stróżu mój’”. Ksiądz, który ma prawie dwa metry, na obu kolanach, ręce do nieba, 'Aniele, Stróżu mój’.
Jego miłość do Boga oznaczała także tę prośbę do Boga, którą wypisał na obrazku prymicyjnym: „Pozwól mi mieć taką wrażliwość, która wyjdzie na spotkanie serc, pozwól mi mieć taką wrażliwość, żeby widzieć człowieka”. I on wychodził ku człowiekowi. Ale w każdym spotkaniu każdego chciał zaprowadzić do Boga. Kto kocha Boga – nie prowadzi do siebie – ale prowadzi do Boga.

Na zakończenie Mszy świętej głos zabrał jeszcze przyjaciel księdza Jerzego, który m.in. wspominał jego niezwykłą wrażliwość:
Pamiętam Poniedziałek Wielkanocny, jak przyszliśmy do Ciebie do Krzeszowic, żeby wypić kawę, a Ty powiedziałeś, że najpierw to pójdziemy odwiedzić chorych i zanieść im obiad. To były Twoje priorytety.

Swoim podziękowaniem podzieliła się też jedna z liderek Rodziny Wincentyńskiej. Przypomniała, że to właśnie ks. Jerzy stworzył w Polsce Rodzinę Wincentyńską przez „działalność, jaką w nas rozpalał”:
Przez wiele lat zabiegał o jej rozwój, organizował pielgrzymki, zjazdy, rekolekcje wielkopostne dla członków różnych wspólnot wincentyńskich i dni formacji w Krzeszowicach, umacniał wiarę i ukazywał drogę wytyczoną przez św. Wincentego a Paulo. „Do Krzeszowic przyjeżdżało się jak do domu, gdzie już w progu witał nas ks. Jerzy jak ojciec. A my wszyscy, pochodzący z różnych gałęzi, czuliśmy się bardzo bliscy i przyjaźniliśmy się, tworzyliśmy rodzinę. […] Zawsze interesował się naszymi problemami, miał serce na dłoni i w każdym ubogim widział twarz Chrystusa. Tym przesłaniem dzielił się z nami, ale działał zawsze cicho, bez rozgłosu.

Za życie księdza Jerzego serdecznie dziękujemy Panu Bogu i modlimy się, by Ojciec jak najszybciej przyjął go do siebie.